-Deviantart (Choć dużo tam nie ma...)
-Ask (Możecie pytać ;))
Co do samego opka... Powstało ono dzięki mojemu koledze "Uke" (takie ma przezwisko u mnie, Mei i Mg. xD), który opowiadał o swoim turnieju tanecznym itp. Swoja drogą sama też tańczę ale hip-hop, nie towarzyski. No to dzięki Uke, a Was zapraszam na II rozdział "Tancerzy"!
Za ewentualnie błędy, z góry, przepraszam. (Mei, miałaś mi to zbetować! >.<)
Rozdział II
"Nie chcę mi się budzić. Jest tu
tak miękko i przyjemnie. Miękko? Zraz, przecież moje łóżko jest
twardsze.”- pomyślałem gwałtownie otwierając oczy i podnosząc
się do siadu.
-Ał...- syknąłem łapiąc się za
głowę. No pięknie- kac.
Rozejrzałem się dookoła. To
ewidentnie nie był mój pokój. Ściany nie były pomalowane przez
co pokazywały to z czego są zrobione, tylko na naprzeciwko mnie
ozdobiona została fototapetą przedstawiającą Nowy Jorku. Po
mojej prawej znajdowały się uchylone drzwi, a po lewej wbudowana
szafa z ubraniami, biurko, półka na książki oraz gigantyczne okno
na cała długość lewej ściany. Kiedy przestałem już ilustrować
pokój, uświadomiłem sobie, że mam na sobie tylko bokserki, a na
podłodze leżały moje ubrania ni to złożone, ni rzucone. Ok....
mam dziwne podejrzenia, że...
-O hej, Hiroki. Już się obudziłeś?
Powinieneś odpocząć.- do pomieszczenia wszedł Isao również w
samych bokserkach. Ta, już chyba wiem co mogło się tutaj
zdarzyć...
-Co ty mi zrobiłeś?!- wrzasnąłem na
niego tak, że z przerażenia aż podskoczył. Już miałem w niego
cisnąć budzikiem kiedy powiedział:
-Zabrałem cię do siebie, bo padłeś
jak długi na chodnik tuż za klubem.- odłożyłem moją broń z
powrotem na jej miejsce i zacząłem słuchać.- Nie mogłem cię tak
tam zostawić, więc wsiadłem w swój samochód i nas zabrałem.-
wytłumaczył.
-Ty byłeś trzeźwy?- dukałem.
-Znaczy, wypiłem na samym początku
jednego drinka, ale ¾ tego to był sok. Czułem się w porządku i
zdecydowałem, że pojadę. A jeżeli chodzi o to co powiedziałeś w
klubie....
-Co?- zdziwiłem się, ja coś mu
mówiłem?
-No, nie pamiętasz?- pokręciłem
przecząco głową.- No cóż.
-Coś ważnego?- zainteresowałem się.
-Em, nie, a teraz weź to.- podał
tabletkę i szklankę wody.- Jakbyś był głodny w kuchni zostawiłem
ci naleśniki. Wrócę po 18, jak chcesz możesz zostać.
-A gdzie idziesz?- zaciekawiłem się
-Pracuję w weekendy w kinie na drugą
zmianę od 12 do 18.
Mruknąłem coś, na znak, że
rozumiem. Po 15 minutach już go nie było. Powoli wstałem i
skierowałem się do kuchni aby zjeść to co zostawił mi Isao.
„Nawet niezłe te naleśniki.”-pomyślałem przeżuwając kolejny
kęs. Tylko jedno nie daje mi spokoju: co takiego stało się w
klubie? Przypomniała mi się w tym momencie jego mina, gdy mówił
„No, cóż.”. Lekko posmutniał. Nagle coś mi przyszło przez
myśl.
„-Kochasz się w
kimś? Jeżeli tak, to w kim?
-W tobie.”
Pewnie
to był kawałek jakiegoś romansidła, które ostatnio przeczytałem.
Nie gustowałem w tego typu opowieściach, ale ta...
„-Hiroki. Pytanie,
zadanie?
-Pytanie.”
Kolejny wyrwany z podtekstu fragment dialogu. O co tu chodzi?
„-Hiroki. Pytanie,
zadanie?
-Pytanie
-
Kochasz się w kimś? Jeżeli tak, to w kim?
-W
tobie”
Teraz zauważyłem całą scenę. Graliśmy w butelkę i kręcił
Isao- wypadło na mnie. Już wiem co miał na myśli. No, pięknie!
Przyszedł poniedziałek. Jak w każde dni robocze poszedłem do
swojej dorywczej pracy w sklepie z prasą, ale dzisiaj nie mogłem
się skupić. Rozmyślałem o tym, co zrobić z dzisiejszymi
zajęciami. Pójść, nie pójść? I tak non stop, od 8.30 do 13.30.
Nie ważne, czy rozkładałem towar na półki, czy odbierałem go,
czy stałem za kasą tylko o tym myślałem. Układałem rożne
scenariusze pod tytułem „Co by było gdyby...” oraz obmyślałem
„za” i „przeciw”.
Kiedy już zrezygnowany wróciłem do domu coś sobie przekąsiłem,
usiadłem na sofie i włączyłem telewizję. Oglądałem byle co,
tylko po to aby wypełnić czas. Spojrzałem na zegar za ścianie:
16.05.
-Nie, no ja tak nie mogę.- westchnąłem sam do siebie, wyłączyłem
ten durny serial, założyłem buty, spakowałem torbę i ruszyłem
na zajęcia. Ja nie potrafię nie tańczyć. To stało się już
częścią mojego życia i nie umiem bez tego funkcjonować. Na
szczęście dzisiaj do szkoły dotarłem na czas, a nawet lekko
przed. Spokojnie wszedłem po schodach, otworzyłem drzwi numer 20 po
czym udałem się do szatni, aby się przebrać w odpowiednie ciuchy.
-Zapraszam na parkiet!- zawołała Mio. Zrobiłem jeszcze łyk napoju
i wyszedłem. Dziwne, jeszcze nie wiedziałem...
-Przepraszam za spóźnienie.- drzwi otworzył Isao. Instruktorka nic
nie zdążyła powiedzieć, a ten szybko przebiegł całą salę i
zniknął w szatni.
Po chwili wypadł przebrany w jakiś t-shirt, spodnie dresowe i staną
obok mnie.
-Dobrze, rozgrzewka!- zarządziła włączając jakąś rytmiczną,
hip-hopową muzykę.
Zacząłem od głowy, następnie ramiona, ręce, biodra i nogi. Każdy
z nas był przyzwyczajony, do tego, że czasem trzeba wypiąć klatkę
piersiową, tyłek, albo seksownie zakręcić biodrami.
-Isao!- podszedłem do niego i krzyknąłem. Ewidentnie przypatrywał
się moim pośladkom.
-Co?- Niewinne zareagował.
-Nie gap się tak na mnie!
-A skąd ty wiesz, że się na ciebie gapię?- głupio zapytał.
-Lustra idioto.
Odszedłem i kontynuowałem rozgrzewkę.
-Ok, koniec. Możecie zrobić łyk wody i macie wracać!- oznajmiła
Mio, a każdy skorzystał z tej okazji. Napojeni zaczęliśmy znowu
ciężko pracować.- Dzisiaj dodamy nowe figury do układu oraz
przygotuję was na hip-hop. Ale najpierw przetańczymy to z wczoraj.-
przedstawiła plany na dzisiejsze zajęcia.
Ustawiliśmy się na parkiecie i zatańczyliśmy już to, co
mieliśmy. Na samym środku stała Hana ze swoim partnerem- Shizukim.
Gdy rozbrzmiała muzyka z pozytywki dziewczyna na czubkach palców
powoli obracała się- niczym baletnica- a chłopak przyglądał się
jej i próbował zatrzymać „laleczkę”, jednak ta nadal się
kręciła. Nastała krótka pauza, która była znakiem dla reszty,
abyśmy powoli wchodzili, a baletnica w tym czasie zatrzymała się i
wskoczyła na ramiona partnera. Rozpoczął się walczyk. Wszystkie
pary wirowały, a „główni bohaterowie” dołączyli do nas. W
pewnym momencie Shizuku puścił Hanę. Tempo walca przyśpieszało,
a my razem z nim. Para szukała się nawzajem jednak my im to
utrudnialiśmy. Kiedy muzyka nagle się ucięła wszyscy, niczym
marionetki upadliśmy. Tak to na razie wyglądało. Mio stanęła
przed nami, upadła tak jak my i zaczęła pokazywać co dalej.
-Ok a więct, sawiamy stabilnie nogi- prawa, lewa. Rękoma delikatnie
odpychamy się od podłogi i szybko ciągniemy: kolana, biodra,
klatkę piersiową, głowę, a ręce luźno zwisają wzdłuż ciała.-
zademonstrowała, a wszyscy powtórzyli ten ruch kilka razy. Kiedy
uznała, że jest dobrze kontynuowała.
***
Minęły trzy tygodnie oraz dzisiejsze zajęcia. Tak się złożyło,
że dziś nie musiałem wracać do domu pieszo, bo Isao zaproponował
mi podwózkę. Właśnie mieliśmy przekroczyć próg sali numer 20,
gdy nagle zatrzymała nas Mio.
-Chłopaki, zaczekajcie!- gwałtownie obróciliśmy się w jej stronę
i podeszliśmy bliżej.- Jak pewnie wiecie nasza szkoła co roku
organizuje krajowy turniej taneczny. Co prawda konkurs jest w
październiku, ale za miesiąc odbędzie się etap rejonowy.
Chciałabym abyście wzięli w nim udział. Moim skromnym zdaniem
jesteście najlepsza parą z jaką do tej pory pracowałam.
Stanąłem jak wryty.
-Ale, tak dwóch facetów? Myślisz, że to wypali?- zapytałem.
-Jeżeli tylko włożycie w to całe swoje serce...- odpowiedziała
Mio.
-Spróbujemy!- zawołał Isao.
-To było pytanie retoryczne.- słabo skomentowałem swoją
poprzednią wypowiedź i dobity przez chłopaka spuściłem głowę.-
Ech...
-No i to rozumiem!- ucieszyła się kobieta na słowa Isaa nie
zwracając uwagi na mój komentarz.- To na razie!- pożegnała się.
-Pa.- rzuciliśmy jednocześnie i wyszliśmy z sali baletowej.
Mnie nie do końca odpowiadał ten pomysł. Jak ludzie zareagują?
Prawda, że Japonia powoli przywyka do związków homoseksualnych,
ale na parkiecie pary tej samej płci chyba nikt nie widział.
Chociaż z drugiej strony, warto by było chociaż spróbować. Ech,
sam już nie wiem, czy jestem za czy przeciw...
Zeszliśmy po schodach i skierowaliśmy się ku wyjściu. Szkoła na
zewnątrz przypominała elegancki pałacyk, jednak wnętrze były
urządzone młodzieżowo. Gołe, ceglane ściany ozdobione były
kolorowymi grafitti i obrazami uczniów na dziale plastycznym, a
wszystkie meble wykonali nasi projektanci. W tym miejscu wszyscy nie
tylko uczyli się i doskonalili swoje talenty, ale także miło
spędzali czas. Na parterze znajduje się kawiarenka prowadzona przez
4 osobową grupkę tancerzy, na każdej przerwie puszczana jest
muzyka, w samym środku szkoły mieści się skwer idealny na
spotkania (dlatego z lotu ptaka szkoła wygląda jak pusty kwadrat).
Poza tym panuje tutaj luźna atmosfera sprzyjająca nawiązywaniu
nowych przyjaźni. A jeżeli chodziło o kierunki, to ta szkołą
miała ich 4: plastyka, projektowanie ubrań i wnętrz, muzyka oraz
taniec. Jest to jedna z najlepszych placówek o tych specjalizacjach
w kraju. Przed wejściem znajdowały się schodki prowadzące na
niezbyt tłoczną ulicę Tokio- cud. Ten element nadawał budynkowi
trochę Amerykańskiego stylu, bo mnie z takimi domami, kamienicami
kojarzy się tylko Ameryka. Skręciliśmy w lewo, bo tam znajdowała
się samochód Isao- czarna Toyota. Zająłem miejsce pasażera a
brunet kierowcy. Przez całą drogę rozmawialiśmy i żartowaliśmy,
można by było rzec, że nasza przyjaźń na nowo zakwitła. Ciągle
wspominaliśmy nasze szkolne wybryki, bo w podstawówce byliśmy
„wzorowymi łobuzami”- jak to mówili nauczyciele. Uczyliśmy się
dobrze, ba, wręcz wzorowo, ale za nasze zachowanie i pomysły nie
raz trafialiśmy do dyrektorki. Jak i rozmawialiśmy o świeżych
tematach np. studiach. Ostatnio dowiedziałem się, że Isao, tak
samo jak ja zakończył naukę na drugim roku.
Kiedy dotarliśmy na miejsce- co dla chłopaka nie było wyzwaniem,
gdyż zał już mój adres (ja jego też). Chciałem go zaprosić do
siebie, ale ten był oporny.
-No weź, 10 minut na kawę chyba cię nie zbawi, co nie?- męczyłem.
-Hiroki, już ci mówiłem, że szef ogłosił dzisiaj „wieczór
integracyjny”.- skrzywił się.- Mam tylko 45 minut na ogarnięcie
się i dotarcie na miejsce. Kiedy indziej, obiecuję, i to ja cię
zaproszę na kawę, ok?- zaproponował.
-No dobra.- odpuściłem.- To na razie!- pożegnałem się, zamknąłem
drzwi czarnego pojazdu i skierowałem się do mojego mieszkania.
Mieściło się ono w 5 piętrowym bloku niedaleko centrum. Był
bardzo świeży, gdyż miał zaledwie rok, bo od razu jak powstał
kupiłem sobie mieszkanie, aby wyprowadzić się od rodziców. Mogłem
to zrobić wcześniej, jeszcze na studiach, ale wtedy w naszym domu
było gorzej z kasą i nie pracowałem. A teraz sytuacja polepszyła
się i z niewielką pomocą rodziców mogłem sobie pozwolić na
własne cztery kąty. Powiesiłem swoją torbę na wieszaku w
korytarzu i ściągnąłem czerwone trampki. Skierowałem się do
małej kuchni z widokiem na salon, włączyłem mały odtwarzacz
muzyki na parapecie, umyłem ręce i zabrałam się za przygotowanie
obiado-kolacji. Wstawiłem wodę w garnku na ryż, z lodówki
wyciągnąłem czerwoną paprykę, trzy pieczarki i pierś z
kurczaka. Pokroiłem warzywa w kostkę, a mięso w paski i wszuciłem
wszystko na rozgrzaną patelnię. W międzyczasie wsypałem
odpowiednia miarkę ryżu do wrzątku i powoli mieszałem
jednocześnie doprawiając składniki solą, pieprzem oraz dodając
sos sojowy. Kiedy posiłek był gotowy zasiadłem do stołu zacząłem
zajadać. Gotowałem nie najgorzej, choć, żaden mistrz ze mnie nie
był. Popisywałem się tylko przed znajomymi, jeżeli zapraszałem
ich na jakąś kolację, czy coś. Po późnym obiedzie umyłem
naczynia, a następnie sam poszedłem się umyć. Prysznic był
jednym z dwóch miejsc gdzie zapominałem o całym świecie,
odprężałem się po ciężkim dniu i rozmyślałem o przyszłości.
Letnie krople wody delikatnie zaczęły oplatać moje ciało
pozbywając się kurzu i jakiś paprochów z sali baletowej. Po
jakiejś godzinie wyszedłem z kabiny. Moja łazienka nie należała
do dużych, ale jedną z jej zalet było ogromne lustro oraz
wypasiony prysznic. Wytarłem się białym, puchatym ręcznikiem i
założyłem coś na kształt piżamy, czyli podkoszulek i luźne,
krótkie spodenki. Wykręciłem rękoma mokre kosmyki włosów i
rozczesałem je. Z rzęs zmyłem resztki tuszu i podreptałem do
swojej świątyni spokoju- sypialni. Od razu po wejściu w oczu
rzucało się wielkie łóżko. Po lewej jedna ściana robiła za
wielkie okno przy którym stało biurko, a naprzeciw była wnęka w
której postawiłem szafę i półkę na książki. W rogu stał
odtwarzacz muzyki a przy nim stos płyt- kochałem muzykę. Położyłem
się na swoim łożu i zamyślony o nie wiadomo czym spojrzałem na
widok z okna. Nie wiem jak i kiedy, ale odleciałem w krainę snu.
___
No, na razie tyle. Chciałabym wiedzieć, czy podoba Wam się ta mini seria , więc komentujcie! A tak w ogóle co byście teraz chcieli?
Do zobaczenia:
~Kayl
Ja chcę jeszcze! Proszę!!
OdpowiedzUsuń