Nie wiem czy czekaliście, czy nie, ale mam dla Was już trzecią część "Tancerzy". Myślę, że w czterech się zamknę. Czyli ta jest przedostatnia. Mam nadzieję, że komuś się to spodobało ._.
Jeszcze jedno info. Skończyłam już mojego nietypoweg shota-niespodziankę. Obecne jest betowany, mam nadzieję, że na święta dostaniecie go jako prezent ode mnie ^^
A teraz zapraszam na 3 część "Tancerzy"
Rozdział III
-Nie!- wykrzyknąłem gwałtownie budząc się i podnosząc do
siadu. Ciężko dysząc z przerażenia rozejrzałem się dookoła,
wzrokiem szukając zegara: 3.20. To był jakiś koszmar- na szczęście
tylko sen. Cały roztrzęsiony powoli zjechałem z powrotem na
poduszkę, ułożyłem się wygodnie i próbowałem przypomnieć
sobie cokolwiek z tej historii.
To była noc...
„Samotnie przemierzałem puste ulice Tokio. Srebrny księżyc-
również samotnik, błyszczał w pełni pokazując swój tajemniczy
wdzięk.”
Jakiś klub...
„Zrezygnowany,
mając dosyć tego szlajania się wpadłem do pierwszego lepszego budynku,
z którego wydobywała się muzyka. Powoli wszedłem do niego. Unosił
się tam delikatny dym tytoniu oraz lekka woń alkoholu.”
Tajemnicza dziewczyna...
„Usiadłem
na wysokim, barowym krześle i rozejrzałem się dookoła. Wszędzie
tańczyli ludzie, ale każdy z nich miał zawiązane chustą oczy.
Dziwne... Nagle przysiadła się do mnie młoda kobieta z maską,
która zasłaniała całą jej twarz prócz krwistoczerwonych ust
oraz zmysłowych, kocich oczu. Kruczoczarne, długie włosy, szczupła
sylwetka, którą okrywała „mała czarna” i ten mały,
błyszczący rubin wiszący na jej szyi. Idealna. Zaproponowała
wyjście na zewnątrz. Zahipnotyzowany jej wdziękiem podążyłem za
nią. Kiedy znaleźliśmy się na chodniku kobieta ściągnęła
maskę pokazując swoją twarz. To była Mio.”
Ten pocałunek oraz...
„Dziewczyna
namiętnie wpiła się w moje usta. Nie zdążyłem odwzajemnić
pieszczoty, gdyż kobieta nachyliła się nad moim uchem
-Wybacz,
ale tylko ja tego pragnę.- wyszeptała kładąc przy tym swój palec
na moich wargach.”
I...
„Odeszła
ode mnie na jeden mały krok. Ze swojej torebki na złotym łańcuszku
wciągnęła pistolet, wycelowała prosto w serce- nie mogłem się
ruszyć, aby ją odciągnąć od przedmiotu- klik i PAF!”
Czego „tylko ona pragnęła”? Nie mam pojęcia. Dobrze, że ty
był tylko sen. Gdy w końcu ochłonąłem ponownie odpłynąłem.
Zostałem brutalnie obudzony przez budzik. Powoli wstałam i
podreptałem do kuchni aby przygotować sobie śniadanie. Porządna
porcja płatków z mlekiem- jak co dzień. Następnie krótka,
poranna toaleta i ciuchy. Dokładnie przejrzałem zasoby mojej
garderoby i chwyciłem spodnie „boyfriend” (tak, one były na
dziale męskim! Chyba...) i białą, przylegającą bluzkę.
Założyłem ubrania oraz moje ukochane czerwone trampki, chwyciłem
torbę z potrzebnymi rzeczami i wyszedłem z domu. Była 8.00, więc
miałem jeszcze 30 minut na dotarcie do pracy. Maszerowałem przez
ulice, aż w końcu dodarłem do salonika prasowego. Przywitałem się
z resztą pracowników, odłożyłem na zapleczu torbę i zabrałem
się do roboty. Tu coś doradzić, wypakować, ułożyć, kasować i
tak mi zleciał czas...
-Hej Hiro-chan!- ktoś rzucił się na mnie od tyłu gdy właśnie
układałem jakieś magazyny. Podskoczyłem wystraszony i odwróciłem
się w stronę tego osobnika. Okazał się nim Isao.
-Nigdy więcej...- wydusiłem głęboko oddychając.
Chłopak tylko wyszczerzył się.
-Przepraszam. A tak w ogóle to przyszedłem cię odwiedzić.-
przeprosił.
-Odwiedzić? Skąd wiesz gdzie pracuję?- zdziwiłem się.
-Mam swoje źródła...- uśmiechnął się. Co on taki wesoły?-
To, co tam u ciebie?
-Ech, nuda. Szkoda gadać.- westchnąłem.
-Skoro nuda, to może wezmę cię do kawiarni, czy coś. Obiecałem,
więc słowa dotrzymam.- zaproponował.
-Spoko. Kończę za jakieś 10 minut.- spojrzałem na zegarek.
Po skończonej pracy Isao zabrał mnie do niewielkiej, ale urokliwej
kawiarenki w parku. Dookoła małego budynku rosły wiśnie- piękne
wiśnie, które właśnie teraz kwitły. Zajęliśmy stolik na
tarasie wypełnionym zielonymi roślinami, a po chwili podeszła do
nas kelnerka i podała menu. Oferowali przeróżne kawy i drobne
ciasteczka do nich, a oprócz tego lody i szejki. Nie mogłem się
zdecydować, bo jak dla mnie za dużo propozycji znajdowało się w
karcie. W końcu obydwoje wybraliśmy to samo latte przyprószone
czekoladą i nadziewany rogalik z ciasta francuskiego. Choć na tego
rogala to mnie Isao namówił! Kiedy kelnerka postawiła na stole
nasze zamówienie lekko się przeraziłem. Dopiero kiedy odeszła
skomentowałem:
-Będziemy to spalać dobre dwie godziny, jak nie więcej.- to
ostatnie dodałem trochę ciszej.
-Nie marudź, trochę przyjemności w życiu każdemu się należy.-
brunet spojrzał na tą bombę kalorii optymistycznie. Może i miał
trochę racji, ale diety należy się trzymać!
Powoli opróżnialiśmy swoje kubki, nie śpieszyliśmy się.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nagle między nami zrobiło
się cicho, więc spróbowałem odświeżyć pewną dziwną sprawę.
-Um... Pamiętasz jak mnie zabrałeś do siebie po tej imprezie na
rozpoczęcie roku?
-Tak, a co?- odpowiedział pytaniem na pytanie ostawiając swoją
kawę na podstawek.
-Bo wtedy pytałeś się mnie, czy coś z niej pamiętam, wtedy
jeszcze nie, ale jak poszedłeś do pracy to coś mi w głowie
zaświtało.- tu zrobiłem krótką pauzę.- Ja nie wiem co o tym mam
myśleć, i jak to zrozumieć, no wiesz...- lekko zawstydziłem się.
-Spokojnie, rozumiem. Każdemu zdarza się palnąć coś po pijaku.-
niby się uśmiechną, ale w jego głosie było coś smutnego.
-Czyli sprawa zamknięta?- zapytałem niepewnie.
-Tak- potwierdził.
Spojrzałem na zdobiony zegar powieszony na ścianie kawiarni. Kurde
już 15.50! Ech... a tak miło było. Na małym talerzyku zostało
pół mojego rogalika. Nie dokończyłem go, bo wiedziałem, że
powinienem zjeść coś zdrowego.
-Isao, ja już chyba będę się zbierał. Dzięki za spotkanie.-
podziękowałem i już miałem wyciągać pieniądze za swoją
porcję, gdy chłopak przytrzymał moje dłonie na portfelu.
-Daj spokój, zapłacę.- czułem, że się zarumieniłem. Spuściłem
głowę. Brunet mógł to odebrać jako gest podziękowań, ale tak
naprawdę to chciałem aby mnie nie zobaczył z tymi czerwonymi
policzkami (ale serio, byłem mu wdzięczny. Nie jestem chamski!).
Skarciłem się w myślach „Co to do cholery było?!”.
-Ok, to ja idę. Do zobaczenie na zajęciach!- gdy już nie byłem
czerwony pomachałem mu i udałem się do domu.
-Pa.- rzucił na pożegnanie.
Doszedłem do domu po półgodzinnym, żwawym marszu. Szybko
spakowałem do swojej torby ciuchy na przebranie i pobiegłem do
kuchni aby zjeść cokolwiek. Miałem bardzo mało czasu, więc
chwyciłem kromkę chleba i wsadziłem ją do tostera. Po minucie
wyskoczyła chrupiąca, brązowa grzanka. Na nią położyłem
kawałek sera, pomidora oraz trochę rzeżuchy, którą hodowałem na
parapecie. Niestety kanapkę musiałem już wziąć na wynos, bo za
15 minut zaczynałem zajęcia. To było coś! Biec i jeść
jednocześnie- chyba źle ze mną.
Wpadłem jak oparzony do szkoły. Wierzchem dłoni wytarłem usta,
bo czułem, że mam na nich resztki pomidora. Pobiegłem jeszcze do
tej kawiarenki aby kupić butelkę wody do picia i pognałem pod salę
numer 20. Nie zamieniając słowa z instruktorką wszedłem szybko do
szatni aby zmienić ciuchy. Chyba pobiłem swój rekord na najszybsze
przebranie. Ciekawe, czy są z tego jakieś zawody...
-Kanoro!- wydarła się Mio na mój widok. Ale tak po nazwisku?...
-Dzień dobry!- odpowiedziałem równie głośno.
-Spóźniłeś się.- dodała o wiele ciszej.
-Tak, wiem, przepraszam Mio, to już się nie powtórzy.-
przepraszałem.
-Ale to już 10 raz...- kontynuowała.
Na serio 10? Kiedy?... Etto trzy razy to mi się zacięły drzwi w
mieszkaniu, dwa razy siedziałem po godzinach, aby dodać co nieco do
premii, raz miałem dosyć sporego kaca po imprezie, kiedyś ta
sąsiadka co mi prawiła morały na temat puszczania metalu o 3 nad
ranem (ta...), pozostałe dwa razy z czystego spóźnialstwa no i
dziś Isao. Faktycznie jest dycha. Ups.
Stałem tak na parkiecie z zamyśloną miną i wyliczałem na palcach
te wszystkie moje spóźnienia.
-Etto... Gomenasai Mio-sempai.- ukłoniłem się w pas.
-No i tak się do mnie zwracać możecie zawsze.- zaśmiała się, a
reszta uczniów odwzajemniła gest.- Dobra... Rozgrzewka!- wrzasnęła
jak byśmy nie wiedzieli...
Przez kolejne 30 minut starałem się jak najlepiej przygotować. Coś
czułem, że dzisiaj dostaniemy wycisk. Ostry wycisk. No i nie
myliłem się. Oprócz powtarzania całego układu z pozytywką
ciągle ćwiczyliśmy hip-hop oraz choreografię jazz'ową. Cała
grupa była dzielna, ale w zamian za naszą pracę otrzymaliśmy
jedną nie całą 5 minutową przerwę. Jedynym dla mnie szczęściem
w tym całym nieszczęściu było to, że Mio chyba odwzajemnia moje
uczucia do niej.
-Dobrze teraz poproszę cię Hiroki, abyś ze mną coś
zaprezentował.- zwróciła się do mnie.
Posłuszne podszedłem do niej opuszczając objęcia mojego partnera.
-Tak?- zapytałem.
Nie odpowiedziała, za to ustawiła nas w takiej pozie w jakiej stały
inne pary. Zaczęła tłumaczyć poszczególne ruchy prezentując je
ze mną. Wyswobodziła się z mojego uścisku, delikatnie, na palcach
pobiegła kawałek w prawo i zjechała na podłogę w szpagacie. Ja w
tym czasie podparłem się jedną ręką i zrobiłem mały skok.
Następnie zgodnie z wskazówkami Mio wolno wstałem, a ona popełzła
w moją stronę, chwyciłem ją mocno i podniosłem. Złapałem
dziewczynę w tali, na co się wygięła i zataczając półkole z
powrotem stanęła przede mną. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka
centymetrów, Mio uśmiechnęła się pewnie po czym sięgnęła
moich ust. Było to zaledwie muśnięcie, a ja czułem się już jak
w raju. Posmakowałem jej słodkich warg jeszcze raz odwzajemniając
pocałunek, a po chwili rozległo się głośne „Uuu....” z ust
innych uczniów. Niczym oparzeni odskoczyliśmy od siebie, a Mio z
wielkimi rumieńcami zaczęła przywracać resztę do porządku.
-Macie to powtórzyć! Już!- rozkazała.
Rozejrzałem się za Isaem, ale nie było go tam gdzie stał. Po
chwili wyszedł z szatni ubrany w normalne ciuchy. Spuszczona głowa,
szybki krok tak przeszedł całą salę. Nie zwracał uwagi na
prośby, a raczej żądania instruktorki i trzasną drzwiami na
pożegnanie. Szybko pobiegłem za nim. Z łatwością pokonałem
wszystkie stopnie, ale na parterze już go nie było. Wybiegłem z
budynku. Jest! Przy swoim aucie. Zacząłem go wołać i coraz
szybciej przemierzać drogę dzielącą mnie od niego.
-Isao! Isao zaczekaj!
-Czego?!- warknął nieprzyjemnie.
-Dlaczego wyszedłeś w połowie zajęć?- zapytałem.
-Bo nie mam zamiaru gapić się na ciebie obściskującego
instruktorkę!- krzykną.
Spuściłem głowę. Nie wiem czemu ale było mi głupio w tym
momencie. On jest.... zazdrosny? O Mio? Nie mogłem tego przyjąć
do wiadomości.
-Idź już.- powiedział spokojniej.
Pokiwałem tylko głową na zgodę i wróciłem na salę.
Trzy dni później...
W końcu zebrałem się w sobie i postanowiłem zaprosić Mio na
jakąś randkę, bo to toczy się nie po kolei, a naprawdę mi na
niej zależy. Skoro ona mnie całuje to może jednak coś czuje...
Przebrany w czyste ubrania wyszedłem z szatni i skierowałem się w
stronę instruktorki. Wziąłem głębszy oddech i zagadałem:
-Cześć.
-Hej?- chyba lekko się zdziwiła.
-Robisz coś jutro o 20?- na to krótkie pytanie zbierałem w sobie
siły przez trzy noce. Na nic się nie nastawiałam, ale miałem, jak
każdy, nadzieję, że to odwzajemni.
_______________________
Na razie to tyle. Przepraszam za odstępy x.x Ale one robią się automatycznie. Myślę, że nikomu to zbytnio nie przeszkadza ;_;
I proszę napiszcie mi co o tym myslicie, jakie macie uczucia względem tego opka.
Dozobaczenia!
~Kayl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz