poniedziałek, 20 maja 2013

Harajuku Fashion Walk


            Ohayo! Tą notkę również wstawiam ze szkolnego komputera, bo innego stałego źródła internetu nie mam. Tak jak obiecałam dziś wstawię notkę na żądanie zebrała aż 2 głosy w ankiecie. Tak, to było najwięcej. Ludzie! Pokazujcie się! Pod ostatnią notka nie widziałam ani jednego komentarza. Aż tak złe? Czy Reituki to naprawdę taki okropny paring? A może przerażacie się tym określeniem „poważnej pracy”? Nie wiem. Nie siedzę wam w głowach. Za to wiem, że bloga odwiedza kilkanaście osób i wiem też, że ktoś interesuje się tym co pisze. Tak więc proszę was abyście pozostawiali po sobie ślad. Ślad, który będzie świadczył o tym, że komuś się podoba, lub nie. Pozostawcie tutaj swój komentarz, swoja własna opinę.

            Ale mam nadzieję, że Harajuku Fashion przemuwi do was. Tylko tak si,e teraz zastanawiam od czego zacząć? Wszystkiego wam od razu nie pokażę. Chyba powiem o moim sukcesie- zorganizowaniu Harajuku Fashion Walk.

            Krótkie sprawozdanie z tego wydarzenia.

   Jedenastego maja 2013 roku w Kaliszu odbył się HFW (tak w skrócie), ale może opowiem o własnych przeżyciach i jak wyglądały moje przygotowania. Mojej sukienki nie kupowałam w żadnm lolicim sklepie ani na żadnej aukcji. Wygrzebałam ją na „Babim Targu” jesze przed Wielkanocą. Mało obchodziło mnie to, że rozmiar na  niej to 40 (a ja noszę 36 i 158-160 w dziecięcych) ważniejszy dla mnie był jej wygląd i niska cena- 4 zł. Dokupiłam jeszcze tiul, który zaniosłam krawcowej aby ta uszyła coś na kształt halki. Ten wydatek w sumie kosztował mnie 33 zł (20zł-krwacowa i 13zł-tiul). Oprócz tego przez internet zmówiłam sobie pierścionek kokardkę- ręcznie robioną! (12zł z przesyłką) Oprócz tego miałam na sobie jeszcze kremowy sweterek z kokardkami, koszulę, balerinki, ciękie rajstopy i dziecinne, białe skarpeteczki. Uroczo ^^  Piszę z cenami ponieważ może to być też wskazówka dla wasz, że lolici strój wcale nie musi kosztować 200-300zł. Znaczy wtedy otrzymacie oryginalny, jednak ja wolę się pobawić i z dostępnych ciuchów coś pokąbinować. Poza tym, moim zdaniem, jest to bardziej kreatywne.

            Wyszykowana wyszłam z domu i nagle deszcz. Nie, no świetnie. Dobrze, że miałam przy sobie parasolkę, bo inaczej cały mój strój byłby przemoczony razem ze mną. Wcześniej dowiedziałam się, że pewna fotografka, z pasji dziennikarka, chce zrobić na zdjęcia i przeprowadzić ze mną wywiad. To był dopiero szok. Rozmowa trwała pół godziny. Na początku czułam mały stres, jednak później zapomniałam nawet, że dyktafon jest włączony. Dziewczyna była ode mnei o 6 lat starsza, lecz miło i przyjemnie się z nią rozmawiało. Następnie poszłyśmy pod ratusz i miała ochotę skakać ze szczęścia! Przy wiejściu głównym stało z 15 osób i wszystkie czekały na Walk! Byli cospleyerzy z Naruto, (chyba) Bleach, Hetalia i jeszcze był taki koleś w blond włosach z tyłu długi warkocz i miał dziewczynę na smyczy. Oprócz tego gość Totoro, lolity: punk, kuro, wa i clasic-sweet (jak to siebe nazwałam) oraz visual-kei. Byli też otaku bez przebrań. Ludzie dochodzili, dochodzili aż zebrało nas się aż 21! W takim oto gronie ruszyliśmy do parku pod „pahodę”, czyli domek chiński tab odbyły się liczne sesje zdjęciowe oraz pojedynek Deidary (Naruto) z broną parasolką oraz gościem chyba z Bleach'a imenia nie zam z bronią miecz drewniany. Wygrał Deidara, jenak ja bardziej kibicowałam jego przeciwnikowi. Potem udaliśmy się przez planty do naszej galerii. Byście zobaczyli miny klientów- bezcenne. Oczywiście każdy z nas musiał się ogarnąć i tak oto trafiliśmy do męskiego. Po drodze ciuek nas ubyło,ale to może z 3 osoby. Tam też reakcje na nasz widok były komiczne. Starszy pan otwierając dzwi spojrzał na nas ewidentnie zdziwiony, wszedł i rozbaiony zapytał: „A ja mogę się do waszej grupy zapisać?” To jeszcze nic! Pewien mały chłopiec chcąc skożystać z toalet wręcz przeraził się nas i tak szybko jak otworzy dzwi tak szybko je zamknął. Przeceż otaku chyba nie są aż tak przerażający... Był jeszcze jeden koleś, który ze zdziwienia upewnił się jaka tablicza najduje się przy wejściu.

            Poprawieni ruszyliśmy na samą górę, gdzie wygodnie się rozsiedliśmy. Kiedy mijałam ochronę jeden z nich opisywał Deidarę i tego gośnia w białych włosach, aby funkcjonariusze mieli nas na oku. Tak, wiesz cospleyerzy rozniosą galerię! Dobrze, taki widok w naszym mieście jest swego rodzaju atrakcją i czymś bardzo rzadko spotykanym, ale, że tak od razu ochrona. Na szczęście nas nie zgarneli. Z opowieści Mei, bo ja musialam już wracac do dom, wiem, że później wszyscy grali w grę „Kim jestem?” Każdy pisał na krateczce imię i nazwisko postaći, pokazywał każdemu prócz osoby, która miała zgadywać. Następnie zadawała pytania na tak lub nie. Podobno wiele pojawiało się postaci z Naruto, ale wszyscy świete się bawili. Tak z 12.00 zrobiła się 15.00.

Musimy to powtórzyć, a ja już chyba wiem kiedy. W czerwcu nasze miasto organizuje :festowal Smaków” na którym będzie panel o Japonii. Idealnie.

 Ok, a teraz zdjęcia. Jest ich niewiele, wybaczcie...
 




 
Ok tyle ode mnie. Wiem pełno błędów, wybaczcie. Już mi się przerwa zaczęła. Muszę spadać na historię. Pa pa ♥
Trzymajcie się:
~Kayl

1 komentarz:

  1. Sukienka śliczna^^
    Czasem ma się takie szczęście i się uda coś podobnego znaleźć do stylu visual...

    Miałam kiedyś podobną sukienkę. Znaczy - sukienkę Shiro Lolity, zrobioną z sukni ślubnej. Wyglądała ja te z Harajuku... Szkoda, ze ni wiem, co się z nią stało...

    A notka fajna^^
    Pozdrawiam i życzę wielu momentów inspiracji ^.~
    Rena X

    OdpowiedzUsuń