sobota, 21 grudnia 2013

Tancerze rozdział III

Ohayo~!
Nie wiem czy czekaliście, czy nie, ale mam dla Was już trzecią część "Tancerzy". Myślę, że w czterech się zamknę. Czyli ta jest przedostatnia. Mam nadzieję, że komuś się to spodobało ._.

Jeszcze jedno info. Skończyłam już mojego nietypoweg shota-niespodziankę. Obecne jest betowany, mam nadzieję, że na święta dostaniecie go jako prezent ode mnie ^^
A teraz zapraszam na 3 część "Tancerzy"

Rozdział III

-Nie!- wykrzyknąłem gwałtownie budząc się i podnosząc do siadu. Ciężko dysząc z przerażenia rozejrzałem się dookoła, wzrokiem szukając zegara: 3.20. To był jakiś koszmar- na szczęście tylko sen. Cały roztrzęsiony powoli zjechałem z powrotem na poduszkę, ułożyłem się wygodnie i próbowałem przypomnieć sobie cokolwiek z tej historii.

To była noc...

Samotnie przemierzałem puste ulice Tokio. Srebrny księżyc- również samotnik, błyszczał w pełni pokazując swój tajemniczy wdzięk.”

Jakiś klub...

Zrezygnowany, mając dosyć tego szlajania się wpadłem do pierwszego lepszego budynku, z którego wydobywała się muzyka. Powoli wszedłem do niego. Unosił się tam delikatny dym tytoniu oraz lekka woń alkoholu.”

Tajemnicza dziewczyna...

Usiadłem na wysokim, barowym krześle i rozejrzałem się dookoła. Wszędzie tańczyli ludzie, ale każdy z nich miał zawiązane chustą oczy. Dziwne... Nagle przysiadła się do mnie młoda kobieta z maską, która zasłaniała całą jej twarz prócz krwistoczerwonych ust oraz zmysłowych, kocich oczu. Kruczoczarne, długie włosy, szczupła sylwetka, którą okrywała „mała czarna” i ten mały, błyszczący rubin wiszący na jej szyi. Idealna. Zaproponowała wyjście na zewnątrz. Zahipnotyzowany jej wdziękiem podążyłem za nią. Kiedy znaleźliśmy się na chodniku kobieta ściągnęła maskę pokazując swoją twarz. To była Mio.”

Ten pocałunek oraz...

Dziewczyna namiętnie wpiła się w moje usta. Nie zdążyłem odwzajemnić pieszczoty, gdyż kobieta nachyliła się nad moim uchem

-Wybacz, ale tylko ja tego pragnę.- wyszeptała kładąc przy tym swój palec na moich wargach.”

I...

Odeszła ode mnie na jeden mały krok. Ze swojej torebki na złotym łańcuszku wciągnęła pistolet, wycelowała prosto w serce- nie mogłem się ruszyć, aby ją odciągnąć od przedmiotu- klik i PAF!”

Czego „tylko ona pragnęła”? Nie mam pojęcia. Dobrze, że ty był tylko sen. Gdy w końcu ochłonąłem ponownie odpłynąłem.

Zostałem brutalnie obudzony przez budzik. Powoli wstałam i podreptałem do kuchni aby przygotować sobie śniadanie. Porządna porcja płatków z mlekiem- jak co dzień. Następnie krótka, poranna toaleta i ciuchy. Dokładnie przejrzałem zasoby mojej garderoby i chwyciłem spodnie „boyfriend” (tak, one były na dziale męskim! Chyba...) i białą, przylegającą bluzkę. Założyłem ubrania oraz moje ukochane czerwone trampki, chwyciłem torbę z potrzebnymi rzeczami i wyszedłem z domu. Była 8.00, więc miałem jeszcze 30 minut na dotarcie do pracy. Maszerowałem przez ulice, aż w końcu dodarłem do salonika prasowego. Przywitałem się z resztą pracowników, odłożyłem na zapleczu torbę i zabrałem się do roboty. Tu coś doradzić, wypakować, ułożyć, kasować i tak mi zleciał czas...

-Hej Hiro-chan!- ktoś rzucił się na mnie od tyłu gdy właśnie układałem jakieś magazyny. Podskoczyłem wystraszony i odwróciłem się w stronę tego osobnika. Okazał się nim Isao.

-Nigdy więcej...- wydusiłem głęboko oddychając.

Chłopak tylko wyszczerzył się.

-Przepraszam. A tak w ogóle to przyszedłem cię odwiedzić.- przeprosił.

-Odwiedzić? Skąd wiesz gdzie pracuję?- zdziwiłem się.

-Mam swoje źródła...- uśmiechnął się. Co on taki wesoły?- To, co tam u ciebie?

-Ech, nuda. Szkoda gadać.- westchnąłem.

-Skoro nuda, to może wezmę cię do kawiarni, czy coś. Obiecałem, więc słowa dotrzymam.- zaproponował.

-Spoko. Kończę za jakieś 10 minut.- spojrzałem na zegarek.

Po skończonej pracy Isao zabrał mnie do niewielkiej, ale urokliwej kawiarenki w parku. Dookoła małego budynku rosły wiśnie- piękne wiśnie, które właśnie teraz kwitły. Zajęliśmy stolik na tarasie wypełnionym zielonymi roślinami, a po chwili podeszła do nas kelnerka i podała menu. Oferowali przeróżne kawy i drobne ciasteczka do nich, a oprócz tego lody i szejki. Nie mogłem się zdecydować, bo jak dla mnie za dużo propozycji znajdowało się w karcie. W końcu obydwoje wybraliśmy to samo latte przyprószone czekoladą i nadziewany rogalik z ciasta francuskiego. Choć na tego rogala to mnie Isao namówił! Kiedy kelnerka postawiła na stole nasze zamówienie lekko się przeraziłem. Dopiero kiedy odeszła skomentowałem:

-Będziemy to spalać dobre dwie godziny, jak nie więcej.- to ostatnie dodałem trochę ciszej.

-Nie marudź, trochę przyjemności w życiu każdemu się należy.- brunet spojrzał na tą bombę kalorii optymistycznie. Może i miał trochę racji, ale diety należy się trzymać!

Powoli opróżnialiśmy swoje kubki, nie śpieszyliśmy się. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nagle między nami zrobiło się cicho, więc spróbowałem odświeżyć pewną dziwną sprawę.

-Um... Pamiętasz jak mnie zabrałeś do siebie po tej imprezie na rozpoczęcie roku?

-Tak, a co?- odpowiedział pytaniem na pytanie ostawiając swoją kawę na podstawek.

-Bo wtedy pytałeś się mnie, czy coś z niej pamiętam, wtedy jeszcze nie, ale jak poszedłeś do pracy to coś mi w głowie zaświtało.- tu zrobiłem krótką pauzę.- Ja nie wiem co o tym mam myśleć, i jak to zrozumieć, no wiesz...- lekko zawstydziłem się.

-Spokojnie, rozumiem. Każdemu zdarza się palnąć coś po pijaku.- niby się uśmiechną, ale w jego głosie było coś smutnego.

-Czyli sprawa zamknięta?- zapytałem niepewnie.

-Tak- potwierdził.

Spojrzałem na zdobiony zegar powieszony na ścianie kawiarni. Kurde już 15.50! Ech... a tak miło było. Na małym talerzyku zostało pół mojego rogalika. Nie dokończyłem go, bo wiedziałem, że powinienem zjeść coś zdrowego.

-Isao, ja już chyba będę się zbierał. Dzięki za spotkanie.- podziękowałem i już miałem wyciągać pieniądze za swoją porcję, gdy chłopak przytrzymał moje dłonie na portfelu.

-Daj spokój, zapłacę.- czułem, że się zarumieniłem. Spuściłem głowę. Brunet mógł to odebrać jako gest podziękowań, ale tak naprawdę to chciałem aby mnie nie zobaczył z tymi czerwonymi policzkami (ale serio, byłem mu wdzięczny. Nie jestem chamski!). Skarciłem się w myślach „Co to do cholery było?!”.

-Ok, to ja idę. Do zobaczenie na zajęciach!- gdy już nie byłem czerwony pomachałem mu i udałem się do domu.

-Pa.- rzucił na pożegnanie.

Doszedłem do domu po półgodzinnym, żwawym marszu. Szybko spakowałem do swojej torby ciuchy na przebranie i pobiegłem do kuchni aby zjeść cokolwiek. Miałem bardzo mało czasu, więc chwyciłem kromkę chleba i wsadziłem ją do tostera. Po minucie wyskoczyła chrupiąca, brązowa grzanka. Na nią położyłem kawałek sera, pomidora oraz trochę rzeżuchy, którą hodowałem na parapecie. Niestety kanapkę musiałem już wziąć na wynos, bo za 15 minut zaczynałem zajęcia. To było coś! Biec i jeść jednocześnie- chyba źle ze mną.


Wpadłem jak oparzony do szkoły. Wierzchem dłoni wytarłem usta, bo czułem, że mam na nich resztki pomidora. Pobiegłem jeszcze do tej kawiarenki aby kupić butelkę wody do picia i pognałem pod salę numer 20. Nie zamieniając słowa z instruktorką wszedłem szybko do szatni aby zmienić ciuchy. Chyba pobiłem swój rekord na najszybsze przebranie. Ciekawe, czy są z tego jakieś zawody...

-Kanoro!- wydarła się Mio na mój widok. Ale tak po nazwisku?...

-Dzień dobry!- odpowiedziałem równie głośno.

-Spóźniłeś się.- dodała o wiele ciszej.

-Tak, wiem, przepraszam Mio, to już się nie powtórzy.- przepraszałem.

-Ale to już 10 raz...- kontynuowała.

Na serio 10? Kiedy?... Etto trzy razy to mi się zacięły drzwi w mieszkaniu, dwa razy siedziałem po godzinach, aby dodać co nieco do premii, raz miałem dosyć sporego kaca po imprezie, kiedyś ta sąsiadka co mi prawiła morały na temat puszczania metalu o 3 nad ranem (ta...), pozostałe dwa razy z czystego spóźnialstwa no i dziś Isao. Faktycznie jest dycha. Ups.
Stałem tak na parkiecie z zamyśloną miną i wyliczałem na palcach te wszystkie moje spóźnienia.

-Etto... Gomenasai Mio-sempai.- ukłoniłem się w pas.

-No i tak się do mnie zwracać możecie zawsze.- zaśmiała się, a reszta uczniów odwzajemniła gest.- Dobra... Rozgrzewka!- wrzasnęła jak byśmy nie wiedzieli...

Przez kolejne 30 minut starałem się jak najlepiej przygotować. Coś czułem, że dzisiaj dostaniemy wycisk. Ostry wycisk. No i nie myliłem się. Oprócz powtarzania całego układu z pozytywką ciągle ćwiczyliśmy hip-hop oraz choreografię jazz'ową. Cała grupa była dzielna, ale w zamian za naszą pracę otrzymaliśmy jedną nie całą 5 minutową przerwę. Jedynym dla mnie szczęściem w tym całym nieszczęściu było to, że Mio chyba odwzajemnia moje uczucia do niej.

-Dobrze teraz poproszę cię Hiroki, abyś ze mną coś zaprezentował.- zwróciła się do mnie.

Posłuszne podszedłem do niej opuszczając objęcia mojego partnera.

-Tak?- zapytałem.

Nie odpowiedziała, za to ustawiła nas w takiej pozie w jakiej stały inne pary. Zaczęła tłumaczyć poszczególne ruchy prezentując je ze mną. Wyswobodziła się z mojego uścisku, delikatnie, na palcach pobiegła kawałek w prawo i zjechała na podłogę w szpagacie. Ja w tym czasie podparłem się jedną ręką i zrobiłem mały skok. Następnie zgodnie z wskazówkami Mio wolno wstałem, a ona popełzła w moją stronę, chwyciłem ją mocno i podniosłem. Złapałem dziewczynę w tali, na co się wygięła i zataczając półkole z powrotem stanęła przede mną. Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów, Mio uśmiechnęła się pewnie po czym sięgnęła moich ust. Było to zaledwie muśnięcie, a ja czułem się już jak w raju. Posmakowałem jej słodkich warg jeszcze raz odwzajemniając pocałunek, a po chwili rozległo się głośne „Uuu....” z ust innych uczniów. Niczym oparzeni odskoczyliśmy od siebie, a Mio z wielkimi rumieńcami zaczęła przywracać resztę do porządku.

-Macie to powtórzyć! Już!- rozkazała.

Rozejrzałem się za Isaem, ale nie było go tam gdzie stał. Po chwili wyszedł z szatni ubrany w normalne ciuchy. Spuszczona głowa, szybki krok tak przeszedł całą salę. Nie zwracał uwagi na prośby, a raczej żądania instruktorki i trzasną drzwiami na pożegnanie. Szybko pobiegłem za nim. Z łatwością pokonałem wszystkie stopnie, ale na parterze już go nie było. Wybiegłem z budynku. Jest! Przy swoim aucie. Zacząłem go wołać i coraz szybciej przemierzać drogę dzielącą mnie od niego.

-Isao! Isao zaczekaj!

-Czego?!- warknął nieprzyjemnie.

-Dlaczego wyszedłeś w połowie zajęć?- zapytałem.

-Bo nie mam zamiaru gapić się na ciebie obściskującego instruktorkę!- krzykną.

Spuściłem głowę. Nie wiem czemu ale było mi głupio w tym momencie. On jest.... zazdrosny? O Mio? Nie mogłem tego przyjąć do wiadomości.

-Idź już.- powiedział spokojniej.

Pokiwałem tylko głową na zgodę i wróciłem na salę.

Trzy dni później...
W końcu zebrałem się w sobie i postanowiłem zaprosić Mio na jakąś randkę, bo to toczy się nie po kolei, a naprawdę mi na niej zależy. Skoro ona mnie całuje to może jednak coś czuje... Przebrany w czyste ubrania wyszedłem z szatni i skierowałem się w stronę instruktorki. Wziąłem głębszy oddech i zagadałem:

-Cześć.

-Hej?- chyba lekko się zdziwiła.

-Robisz coś jutro o 20?- na to krótkie pytanie zbierałem w sobie siły przez trzy noce. Na nic się nie nastawiałam, ale miałem, jak każdy, nadzieję, że to odwzajemni.
 
_______________________
Na razie to tyle. Przepraszam za odstępy x.x Ale one robią się automatycznie. Myślę, że nikomu to zbytnio nie przeszkadza ;_;
I proszę napiszcie mi co o tym myslicie, jakie macie uczucia względem tego opka.
Dozobaczenia!
~Kayl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz