niedziela, 7 czerwca 2015

Magni, Magni i po Magni...

Jest już tydzień po moim pierwszym konwencie a ja nadal jaram się od tych wszystkich przeżyć~ Mam wielkiego banana na twarzy pisząc tego posta i, niestety już, wspominając to co zdarzyło się na hali EXPO... i w sleepie. No to chodźcie moje magiczne kucyki i posłuchajcie mojej opowieści xD
 Piątek 29 maja, około 18:55

   Razem z Izą zostałyśmy dostarczone pod halę EXPO w Krakowie i znalazłyśmy znajome Izy. Była z nami Zuzka, Ada i Oliwia. Tak, trochę wcisnęłyśmy się w kolejkę, ale nikt nie był zły ^^' Jakiś helper myślał, że będziemy występować na cosplayu i zdziwił się, kiedy uświadomiłyśmy go, że jeszcze nie w tym roku.
   Na pierwszy panel, który nas interesował- ABC prezentacji na scenie - nie zdążyłyśmy. Szkoda, bo za rok planujemy występ na debiucie i może czegoś ciekawego byśmy się dowiedziały. Trzydzieści minut po 19 byłyśmy już "zakwaterowane" (xD) i lżejsze o jeden, duży bagaż. Poszłyśmy na porady cosplayerskie, troszkę tak w samym środku, ale nic się nie stało >.< Następnie procesy powstawania kimona. Okazało się, że wykrój takiego kimona nie jest trudny, bo dawniej po prostu dzielono belę materiału na pasy- prościzna. Można było zmacać różne sploty nitek i zobaczyć jakie czasochłonne jest tworzenie tego eleganckiego stroju, dlatego też ma swoją wysoką cenę.
   Nie mam pojęcia co robiłyśmy od 21 do 23. A nie, czekaj chyba kojarzę. No taaak... Obeszłyśmy stoiska (w końcu), pierwsze porcje bubble tea się polały, a my z Izą odbyłyśmy jakże ciekawą wycieczkę do M1. Taka wioska mangowców powstała od EXPO do M1 xD Zakupy skromne, które zafundowała Iza, co niezbyt mi się podobało, ale zostawmy temat...  Po powrocie jeszcze jakieś zdjęcia chcieli robić. (W nawjasie powiem, że tylko 2 osoby zrobiły mi zdjęcie... Nikt mnie nie rozpoznał jako Cerise, a wszyscy chcieli zdjęcie tylko z Izą jako Mami Tomoe. Tak, trochę byłam zazdrosna. No cóż, żyję.) No i dołączył do nas Pan Koń, który był naprawdę miłą osobą.
   O 24 zamykali szatnię, więc trochę przed północą pozabierałyśmy nasze torby i zaczęło się najgorsze. Chciałabym podkreślić iż moja, jak i Izy mama, nie zgodziła się abym nocowała w sleeproomie z trochę niewiadomych powodów. Znalazłyśmy przyjemne miejsce między bocznym wejście na gameroom a salą panelową "Wiedeń", naprawdę przytulny korytarz. Ada miała materac z ponoć wbudowaną pompką, ale ona nie wypaliła, trzeba było znaleźć normalną pompkę no i się zaczęło... "Nie możecie tutaj nocować!", "Przecież są sleepy specjalnie po to aby tam spać!", "Nie no możecie, tylko nikomu nie przeszkadzajcie.", "Zamkną was tam i w ogóle ochrona was wywali, do sleepa!" W czasie zbieranie opieprzu materac pobierał powietrze dzięki znalezionej pompce. Zapadła decyzja- jedziemy do sleepa- trudno, rodzice się ewentualnie nie dowiedzą >.< Zuzka wzięła pod pachę już lekko podpomowany materac i z manatkami ruszyłyśmy na autobus. Naprawdę komicznie wyglądała siedząc na dwuosobowym miejscu, z czego jedno zajmował ściśnięty materac.
   Przed 1 rozłożyłyśmy się w sleepie. Myślałam, że nie będzie miejsca, a spokojnie zmieściłyśmy się w przed ostatnim, formowanym rządku. Chamy nie dały zezwolenie mnie i Izie spania na materacu to sobie karimaty rozłożyłyśmy. Obok i przed nami poznałyśmy dwóch spoko gości- dwóch Krzysztofów. Miło się z nimi gawędziło. Po przebraniu się dopadł nas głód- czas zjeść zupkę instant przed 2~! Zaczęła się wędrówka po czajnik. W całym sleepie były takie grube kolumny, na których znajdowały się kontakty, a co za tym szło elektryczne czajniki musiały tam być. Niestety właściciel pierwszego już spał, więc nie chciałyśmy go już budzić, ale znalazłyśmy towarzysza podróży- Tomka~ Kolejna alejka i kolejny uczestnik- zapomniałam imienia, przepraszam x.x W końcu znaleźliśmy czajnik i weseli czym prędzej udaliśmy się przyżądzić nasze wspaniałe dania. "Czajnik connecting people" - to hasło przewodnie naszego spotkania przy instantach. O trzeciej przyszedł czas jakiegoś odpoczynku, niby spania.




Możecie mnie zabić za tą powalającą liczbę zdjęć z piątku x.x

Sobota 30 maja godzina 5:00

  Pobudka! Spałyśmy dwie godziny xD I jeszcze czułam się całkiem wypoczęta, Iza chyba też... Luz pod prysznicem, w łazience, aż miło. Ogarnięte spakowałyśmy się i na EXPO~ Szatnia od 7 czynna, pierwszymi klientkami byłyśmy xD Miałam pyszne śniadanko: 7days z energetykiem.
   O 8 pierwszy panel miał być o anatomii, ale niestety helperzy zawiedli i było wolne rysowanie. Tam postał rysunek: Expo w stroju lolity, z płetwami kaczki, piłą zamiast ręki uciekające przed ośmiornicą jednorożcem z ananasem na głowie, które chce je zjeść. Takie rzeczy tylko w mojej głowie :3 Obrazek ślicznie narysowała Iza~ O dziesiątej był świetnie poprowadzony panel o Harajuku dzisiaj. Naprawdę, moim zdaniem najlepiej poprowadzone ze wszystkich paneli, na których byłyśmy. Miałam w łapkach Kera, Fruits i jeszcze jedno, coś z POP w tytule x.x W każdym razie naprawdę fajnie przeglądało się tą zupełnie inną prasę modową. Co najważniejsze dowiedziałam się czegoś o czym nie miałam pojęcia. Harajuku stało się już tylko symbolem, początkiem wszystkich styli była muzyka (tak, serio nie wiedziałam o tym x.x), są jeszcze dwa miejsca w Japonii podobne do tokijskiego Harajuku, jedno z nich jest w Osace i nawet tamtejszy nurt ubierania się ma własną nazwę, są Kawaii Ambasadorki, dzięki którym subkultura kawaii rozpowszechnia się poza Japonią. Oke już nie zanudzam xD Fajnie było i ten panel prowadziła lolita. O 12 poszłyśmy na spotkanie z Panem Rysownikiem, na które namówiła mnie Iza i nie narzekam ^^ Fajnym punktem programu było rysowanie na żywo. Ludzie rzucali losowymi tematami, a gość łączył je w jeden obrazek. Co wyjdzie z połączenia: kot, wiedźmin, kaczka, parasol, głowa kucyka? Albo: Sonichu, Naruto, Megamen, traktor, lis? No po tej nudnej relacji z soboty będziecie mogli zobaczyć xD Wyobraźcie to sobie, zachowajcie i potem porównajcie z wizja Pana Rysownika. Wielka kolejka nas zastała przy wyjściu, bo wszyscy chcieli spotkać Dema. A potem była pewnie jeszcze większa kolejka na spotkanie z Tezyą... Następnie poszłyśmy na Cosplay Debiut aby obczaić co może nas czekać za rok. Bardzo zróżnicowany poziom. Były może trzy, cztery stroje naprawdę nadające się na debiut, a reszta mogłaby startować na standard. Cóż. Prezentacje podobały mi się trzy- parka ze Slayers, czteroosobowa grupka z Kurosza Book of Circus i Anna z Frozen. Reszta jakoś nie zapadła mi w pamięci, czyli były słabe. Wygrał chłopak ze Slayers. Aktorstwo- ważna rzecz w występach. Chciałyśmy pójść na "Absurdy i perełki gatunku BL" ale ludy z sali się wylewały i były już wszędzie... Spędziłyśmy ten czas zapewne przy Pump it UP, może pysznych gofrowych rybkach, bubble tea, nie wiem... Wiem, że spóźniłyśmy się może 10 minut na Lolita Fashion Show, na którym z reszta bardzo mi zależało. Pędziłam przez stoiska jak szalona a kiedy dotarłyśmy pod scenę lolity zchodziły ze sceny. Jedno wielkie "WTF?!". Miał być pokaz mody, zaprezentowanie stylów, dobieranie kreacji, nie ma. Stanęły w rządku, postały chwilę i poszły. Aha. Fajnie. Zdecydowany minus. Gdzieś poszłyśmy... Chyba dziewczyny znowu spotkałyśmy i poszłyśmy na polowanie po stoiskach. Zamiast kulturalnie pójść na standard poszłyśmy na "Ratunku, nie mam co oglądać". Szczerze, nic nie zapamiętałam z tych tytułów, a o ile się nie mylę trzy mi się spodobały. No a na zakończenie panel o Lolita Fashion. Tutaj bardzo miło się zaskoczyłam. Prowadziły dwie, doświadczone już lolity. Nie było jakiejś oszałamiającej liczby chętnych aby posłuchać, więc atmosfera bardziej kameralna. Mnie tam pasowało, bardzo wciągnęłam się w ten panel. Były omówione rzeczy, bez których lolita nie może się obejść, jak najlepiej zacząć, że własnoręcznie szyte sukienki wcale nie są gorsze od kupnych (była jedna dziewczyna, która miała na sobie własnoręcznie uszyta sukienkę i wyglądała świetnie *^*), a Ita postała na zachodzie i jest wyrazem wyższości niektórych złośliwych, doświadczonych lolit nad ich początkującymi koleżankami, gdzie można dostać dobre halki, jak przekonać rodziców, jak czuć się pewnie w ogólnie japońskich stylach, kanały na yt prowadzone przez lolity. Naprawdę miło upłynął mi tam czas. Ale pomieszczenie miało za wysoką klimę. Chciałam iść na warsztaty Deco Den, warsztaty krawiectwa artystycznego, panel o Shaman King (moje dzieciństwo ;^; ) ale w sobotę odbierała nas mama Izy... Było mi strasznie zimno.



O to zdjęcie Iza jest zazdrosna xD
No paczcie jak Gakupo Venomania mnie maca xDD





TA DAAAAM~

Hehe~

A panu Shizuo oddałyśmy 4 niepotrzebne gorące kubki ><



Moje wielkie zakupy część 1
 
Niedziela 31 maja, coś po 10:00

  Ostatni dzień konwentu. Było mało ludzi w porównaniu do tłocznej soboty. Poszłyśmy na panel "Dlaczego oglądamy anime" takie cuś. Całkiem spoko omówione co jest atrakcyjniejsze w japońskiej animacji od tej zachodniej. Do 13 zabijałyśmy czas robiąc ostatnie zakupy, jadząc duży popcorn, "gadając" ze znajomymi Izy, grając na Pump it Up i wcinając ostatnie pyszne gofrowe rybki *^* O trzynastej zaczęło się "Wielkie wspólne komiksowanie!". Było nas na początku 5 osób potem chyba 7 lub 8. Zasady proste: dostaliśmy w sumie 15 minut żeby pomyśleć o czym na być komiks i naszkicować pierwsze kadry, następnie kartka szła w lewo i masz 10 minut aby popsuć marzenia osoby, która przed tobą rysowała. Na początku nie byłam przekonana, ale kiedy już dostałam kartkę kolegi obok i mogłam zrobić co mi się żywnie podobało polubiłam tą zabawę. Naprawdę była kupa śmiechu, kiedy komiksy zrobiły kółeczko i wróciły do ciebie. Moja historyjka o bananie, który chciał zostać malarzem przemieniła się w dziki pościg karetką, wywody o nolifach, pojawiły się nowe postacie, które były lekarzami w karetce. Naprawdę ciekawe, ciekawe. Chciałam na pożegnanie walnąć sobie bubble tea na pożegnanie, ale już byli zwinięci. Niedziela nie była jakaś super mega niewiadomo jaka, ale miły akcent na koniec Magnificonu.

Moje wielkie zakupy część 2
Tu jest przypięte 18 zł O>O



A może te 3 zdjęcie są jeszcze z soboty... O>O
Ta... są, no cóż niech to będzie "dopełniacz", żeby nie było,że mało z niedzeli.


Tak. To jest mydło z Sebastianem.

Się okupiłam, co nie xDD

Selfie na koniec, bo możemy.
 
Było świetnie! To był dopiero mój pierwszy konwent, a tyle wrażeń, fajnych ludzi. Jest coś co mi się spodobało w tej atmosferze to to, że traktujesz tu wszystkich jak znajomych. Na co dzień w stosunku do obcych ludzi, jestem dość nieśmiała, tutaj w ogóle nie "bałam się" zagadać do cosplayerów i poprosić o zdjęcie. WOW. No a "Czajnik connecting people" jest dobrym przykładem otwartości mangowców ^^  Ogólnie to było jeszcze kilka panelów, na które chciałam pójść, ale niestety jakoś nie były w dobrym czasie, ale też jestem zadowolona, z tego na czym byłam
Nie mogę się doczekać kolejnych konwentów, cosplayu, a co najważniejsze: wakacji *^*
Myślę, że ten, kto chciał przeczytał, jest usatysfakcjonowany tym wpisem i myśli sobie "Ale fajnie, czemu mnie tam nie było", bo słusznie myśli xDD
Takie info: Wiem, zapomniałam o zdjęciach własnego cosplayu (jest niestety tylko jedno x.x), ale mam w planach sesję w tym stroju. Napewno więcej już w wakacje...
Do następnego wpisu
Kayl~

2 komentarze:

  1. Przeczytałam wczoraj cały post o pierwszej nad ranem,bo nie spałam po weselu brata,a teraz mam odcisk i zakwasy.Cosplay udany,a jaki za rok xD?Boże,mydło z Sebkiem (^-3-^)...Daj mi je!Ten cosplay Fluttershy(nie wiem jak się to pisze) jest boski tak samo jak Gakupo.Przygoda ze sleepem po prostu jeb głową w poduszkę (^;3;^).Nya!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydła z Sebciem nir oddam, bo to ma być na prezent dla koleżanki xD Za rok planuję Lune (MLP), ale jest też opcja Miroyamy z Ao No (aczkolwiek strasznir wyglądam e blondzie x.x) albo walę wszystko i brnę ciągle w EAH >< Jak widać, jestem totalnie nieogarnięta pod tym względem xD Też uważam, że sleepowa przygoda była świetna xD

      Usuń