sobota, 29 sierpnia 2015

Tyle sie działo w te wakacje...

No to ten, no... Wróciłam. Ach te nieregularne posty x.x Ale oke. Rok temu napisałam coś podobnego więc czemu by teraz też nie podsumować sobie wakacji ;w;

Dopiero 10 lipca poczułam, że są wakacje i trzeba z nich korzystać. Jak zazwyczaj o 7.35 w piątek wyjechałam busem do Krakowa, do mojej Izy~  Od maja minęło trochę czasu i bardzo stęskniłyśmy się za sobą. Cieszyłam się, że będziemy mogły razem spędzić ponad półtora miesiąca.

Selfie z tarasu Izy~

13 o ile się nie mylę razem z rodzicami Izy pojechaliśmy do Chorwacji. Po raz pierwszy byłam za granicą, to było przeżycie. Dziesięć godzin w aucie spędziłam śpiąc, słuchając muzyki i czytając mangi, nawet szybko minęło. Dotarliśmy do bazy na jedna noc, zjedliśmy i zmęczeni poszliśmy spać. Oprócz mnie. W ogóle nie mogłam zasnąć i pół nocy przewracałam się z boku na bok w dusznym pokoju. Chyba pospałam jakieś 4 godziny najwyżej...

Następnego dnia opuściliśmy nasz pokój i promem popłynęliśmy na wyspę szukając stałego miejsca. Widoki były przepiękne (oczywiście mądra ja nie wzięłam telefonu z auta i nie porobiłam zdjęć ;;), po raz pierwszy widziałam tak czystą i błękitną wodę. Z miejscowości Preko przejechaliśmy do Ugljanu i przypadkiem udało nam się znaleźć tam pokój na 7 dni.

Codziennie byliśmy na "plaży". Musze przyznać, że te kamienie i żwir bardziej mi odpowiadają od piasku, bo nie ma go dosłownie wszędzie. Cieplutka, przejżysta i strasznie słona woda sprawiła, że dużo czasu spędzałyśmy z Izą w wodzie. Miałam też możliwość nurkowania co było genialne! Od małego chciałam na żywo zobaczyć dno morza, kolorowe ryby czy piękne myszle, ale to nie jest takie proste. Tylko raz udało mi się dotknąć dna, resztę czasu po prostu pływałm z głową w wodze.

Widoczek z naszej "plaży"
 Wycieczka do Zadaru i miejscowości na wyspie i tyle. Koniec plażowania. Ale nie wyjazu. Rodzice postanowili, że pojedziemy do Parku Narodowego Plitwickie jeziora. Może dlatego, ze na ulotce spodobały mi się tamtejsze widoczki. Może...

Trzy czy cztery godziny jazdy z Zadaru i na miejscu. Się nachodziłam... Naprawdę miałam zakwasy przez cztery dni (nie żartuję x.x). Ale było warto, bo krajobrazy tam były niesamowite i miałam wrażenie, że mógłby powstac tam jakiś film fantasy (a może nawet już powstał O.o). Tyle wodospadów naraz nigdy nie widziałam. Prawie cały dzień tam spędziliśmy ale i tak nie zboczyliśmy wszystkiego. To 3 moim zdaniem najlepsze zdjęcie jakie tam zrobiłam.




Przespaliśmy się w pokoju niedaleko parku i nazajutrz wróciliśmy do Polski.

Resztę dni spędzałyśmy leniąc się, wyjeżdżając do miasta i ogarniając pokój Izy ponieważ miała zmianę mebli na nowe. Ale no co, było sympatycznie.

A pewnego pięknego dnia wybrałyśmy się do ENERGYLANDI zgodnie z naszym zeszłorocznym postanowieniem. Przybyło nowych atrakcji, dekoracje były gotowe to i ceny poszły w górę... Byłam na to przygotowana. Naszym pierwszym punktem była kolejka górska, o jakże uroczej nazwie, Energuś. No krzyczałam... Obie krzyczałyśmy... Ale to był początek, miałyśmy prawo. Potem karuzele dziecięce i rodzinne. Bardzo fajna kolejka Viking. Niby mocna, ale nie do końca, dla mnie idealna. Iza wariat poszła na Tsunami Drop, Aztec Swing (straszne!) i Space Gun (MEGA straszne). Ja się nie odważyłam na żadne z nich, ale za to dzięki zachętom poszłam na kolejkę Dragon. Już dwa razy się do niej przymierzałam, ale za każdym razem panikowałam, dopiero pod koniec naszego pobytu się zdecydowałam. Oj krzyczałam. Na pierwszym, najwyższym zjeździe, zakrętach i zakręcie prawie do góry nogami. Ale po wyjściu z niej czuła się taka odważna i dumna z siebie, bo ja strachajło jestem no... Miło nam miął dzień na wielu atrakcjach ;w;


9 sierpnia razem i Izą wróciłam do mojego miasta. Rowery, kino, spotkania z moimi znajomymi i festiwal kolorów. Tak, to szpanerskie wydarzenie, na które idzie gimbusiarnia aby się lansować. My pod tym kontem nie myślałyśmy. W planach miałyśmy tańczenie, świetną zabawę i tak też było~! Skromnie, bo skromnie ale fajnie.
Ja, Iza i moja koleżanka Marita (nie jestem pewna czy chciałaby swoje zdjęcie na blogu)
Było miło, ale się skończyło. Iza wróciła do siebie w poniedziałek, a za chwilę koniec wakacji... Cieszę się, że jesteśmy razem i najlepszymi przyjaciółkami jednocześnie. Dzięki niej czuję, że moje życie zmieniło się i odkrywam coraz więcej ciekawych miejsc czy ludzi.

Tyle ode mnie (duuuuużo) a jak z wami? Co robiliście w wakacje i czy też, tak jak ja, nie macie ochoty wracać do szkoły?

Do następnego:
~Kayl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz