piątek, 30 listopada 2012

Klasowa wróżka II rozdział


Rozdział 2 "Róża"

  Lecieliśmy w stronę księżyca zostawiając w tyle mój dom, szkołę i całe miasto. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się ani słowem, tylko co jakiś czas Golden odwracał głowę w moją stronę, jakby chciał powiedzieć, że już niedaleko. nagle przed nami pojawiła się wielka, drewniana brama otoczona zielonymi pnączami i żółtymi kwiatami, a na samym środku było wgłębienie, kształtem przypominające liść. Srebrnowosy wyjął z drugiej kieszeni spodni pasujący medalion, włożył go w wyżłobienie , brama się otworzyła a nam ukazał się przepiękny krajobraz.
-Zapraszam- powiedział Golden i gestem dłoni zaprosił mnie do środka. W tym momencie złapał mnie mocniej, aby mieć pewność, że nie spadnę na dół, co groziłoby mi śmiercią. Oczywiście musiałam jakoś zareagować i strzeliłam pięknego, lekko czerwonego rumieńca. Chłopak uśmiechną się widząc moją reakcję. Już bez moich zbędnych kolorków wlecieliśmy do świata wróżek i spokojnie wylądowaliśmy na chodniku. Ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałam chatek na drzewie, gigantycznych grzybów i wysokiej trawy, za to widziałam bardzo nowoczesne domki jedno lub dwu rodzinne, ogromne parki i inne tereny zielone oraz błękitne jak niebo strumyczki.
-Ale tu pięknie...- prawie wyszeptałam i rozejrzałam się dookoła.
-Sorry, że muszę poganiać, ale mamy spotkanie z królową Mugi za...- spojrzał na zegarek- pięć minut.
-Nie szkodzi, później pozwiedzam.- Westhnęlam z zachwytu i poczułam mocne pociągnięci z rękę. Nie minęła minuta a już staliśmy pod kutą bramą zamku. Pałac królowej był wysoki, zbudowany z białych cegieł i gdzieniegdzie pokryty orzechowymi panelami, co dodawało mu  nowoczesne wyglądu,a po prawej i lewej jego stronie mieściły się wieże z płaskimi dachami. Okna były szerokie, niektóre zasłonięte oliwkowymi kotarami a inne czarnymi roletami. Za bram znajdowała się droga wyłożona drobnymi kamyczkami, po obu jej stronach rosły przeróżne kwiaty i rozłożyste drzewa.      Goden wcisnął guzik domofonu na ściance obok bramy.
-Tak słucham.- odebrał mężczyzna, najprawdopodobniej kamerdyner, w wieku około dwudziestu pięciu lat.
-Dzień dobry. Mam na imię Golden i jestem umówiony z królową w sprawie ceremonii dla nowej wróżki.
-Ah tak. Królowa, już na was czeka.- zakończył kamerdyner i umożliwił na wejście na teren królowej. W drzwiach pałacu stał owy kamerdyner, powitał nas oraz poprowadził do sali tronowej. Pomieszczenie było koloru beżowego, w dwóch równych liniach stały białe, rzeźbione gipsowe kolumny oplecione pnączem. W niektórych miejscach stały rzeźby, przedstawiały one wróżki, elfy i jakieś duszki lasu o których nie mam jeszcze pojęcia. Przeszliśmy przez długi, biały i puchaty dywan i ukłoniliśmy się. Na wysokim wiklinowym fotelu z powtykanymi białymi różami siedziała władczyni tego świata. Dziewczyna, której ciemno różowe usta, które układały się w uśmiech miała jasną cerę i delikatne rysy twarzy, co bardzo ładnie wyglądało z jej długimi, bląd włosami. Skromna, długa błękitna, sukienka podkreślała jej naturalność.
-Witaj Goldenie, witaj Patrycjo.- przywitała nas ciepło królowa.- Czekałam na was dosyć długo, ponieważ od roku nie przyjęłam nowej wróżki. Nie mogłam się doczekać aż ujrzę tą szczęściarę, bądź szczęściarza. Pozwól, że przyjrzę ci się.- królowa wstała z wiklinowego tronu, podeszła do mnie i z wielką ciekawości przyglądała się mnie z każdej strony. Czułam się trochę niezręczne stojąc przed  monarchinią ubrana w strój do spania. Przed takimi osobami powinno okazywać się szacunek, nie tylko w donorze słownictwa czy zachowania ale również ubrania.
-Nie powinna mnie pani oglądać w piżamie, to szata niegodna uwagi królowej (dop. aut. cóż za słownictwo xD).- powiedziałam zawstydzona.
-Nie wstydź się. Wszystkie wróżki przyjmowałam w piżamie, gdyż tylko w nocy przylatują po nie opiekunowie. Nie było innej opcji niż zastanie w piżamie, chyba, że ktoś przesiaduje do północy. Ale może przejdę do celu w którym się tutaj znalazłaś. Moi podwładni zajmują się opieką nad swoimi kolegami i koleżankami z klasy. Na jedną klasę przypada para wróżek, czasem chłopak i dziewczyna, czasem nie, to zależy od waszych przodków. Bardzo dawno temu, nikt nie wie jak powstały nasze pierwsze małe grupki, z czasem się rozrastały, ponieważ zakładały rodziny, ale nie zawsze rodziła się kolejna wróżka. Dlatego twoje mama i babcia nie są nimi za to  prababcia nią była. Oczywiście nie tylko to decyduje o wyborze następców. Przodek musiał mieć wybitne osiągnięcia i wystarczający staż. Mówiąc już o starzu, kiedy tylko zechcesz możesz zwrócić się do mnie z prośbą anulowania, zostaniesz wysłana do świata ludzi i znowu będziesz prowadzić normalne życie. Ale jeżeli to zrobisz, łańcuch wróżek z twojej linii zostanie przerwany, czyli ani twoje dziecko, ani twoje wnuczęta, ani żadne narodzone dziecko z twoimi wiązami krwi nie będzie mogło kontynuować tego co ty zaczęłaś. Twoimi zadaniem jest chronienie przed koszmarami i czuwanie nad snem, możesz podsunąć temat snu i urozmaicać go, lecz nie nadużywaj swojej władzy. Tak więc, aby zacząć te wszystkie obowiązki musimy nadać ci imię.- królowa skończyła opowieść i wyjaśnienia.

                                                        Część 2
  Po tym co powiedziała królowa zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno poradzą sobie z tym zadaniem. Ponieważ to sny w pewnym sensie  decydują o naszym samo poczuciu podczas całego dnia. Bałam się, że teraz to ja będę odpowiedzialna za wszystkie koszmary moich koleżanek i kolegów. Muszę wykonywać te pracę najlepiej jak potrafię. Ale coś mi się nie zgadzało, jak będę w miarę normalnie funkcjonować bez ani godziny snu?
-Wasza królewska mość pozwoli, że zadam pytanie.- mówiąc to poczułam się jak w jakimś filmie.
-Tak?- zaciekawiła się królowa.
-Jeżeli mam szkołę i do tego obowiązki wróżki, to jak ja się utrzymam na nogach 24h na dobę?
-Bardzo mądre pytanie. Otóż, każdej nocy, kiedy będziesz lecieć na służbę wypijesz eliksir, dzięki któremu nie poczujesz zmęczenia. On działa przez 24h, więc akurat do momentu wypicia następnego. Natomiast w weekendy, wróżki nie pracują, ponieważ w te dni żadnemu dziecku nie śnią się koszmary i nie trzeba nad nimi czuwać.- przytaknęłam głową w geście zrozumienia. Czyli pewnie tym eliksirem jest ten szejk, którym poczęstował mnie Golden. Mam tylko nadzieje, że nie będzie żadnych skutków ubocznych.
-Ale może przejdźmy już do ceremonii.- po tych słowach przed tronem wyłoniła się czarna, marmurowa, tryskająca krystalicznie czystą wodą fontanna.- Podejdź tutaj wybrana.- rzekła bardzo delikatnym i przyjemnym dla ucha głosem, wzięłam głęboki oddech i wykonałam prośbę władczyni.- Spójrz na tą wodę, tak jakbyś chciała przekazać jej wszystkie wady i zalety jakie posiadasz.- uczyniłam to co poleciała mi królowa. Po moim głębokim spojrzeniu woda zaczęła wrzeć, jakby kłóciła się sama ze sobą. Nagle uspokoiła się i na jej tafli pojawiło się imię Róża.- Patrycjo, prawnuczko legendarnej Ewy, znanej w tym świecie jako Sunshine, Uroczyście nadaję ci imię Róża.- powiedziawszy to królowa z sakiewki, którą miała przywiązaną do paska na biodrach wyciągnęła odrobinę złotego pyłu i dmuchnęła nim w moją stronę. Chwilę potem na moich plecach pojawiły się małe skrzydełka, które szybko urosły do rozmiarów skrzydeł Goldena. Były przeźroczyste z czarnym brokatem na brzegach, co ładnie zaznaczało ich kształt, a w środku znajdowała się kropka od której zaczynały się zawijasy. Zaczęłam odwracać się aby zobaczyć je całe, niestety nie udało mi się.
-Pierwszy raz widzę takie skrzydła.- w końcu odezwał się Golden.
-Są jedyne w swoim rodzaju.- mówiąc to dumnie podniosłam lekko głowę i (w miarę) porządnie wyprostowałam się.
-Tak jak ty.- uśmiechną się- Dziękujemy waszej królewskiej mości, za przyjęcie Róży do naszego grona, ale na nas już czas.
-Cała przyjemność po mojej stronie.- powiedziała ciepło królowa.
    Ukłoniliśmy się w geście pożegnania i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę!- wykrzyknęłam już po opuszczeniu terenu monarchini.-To... co teraz?- zapytałam mojego opiekuna.
-Teraz to idziemy do twojego mieszkania. Muszę ci wyjaśnić szczegóły twoich obowiązków, na co musisz uważać i tym podobne sprawy. A to jest twój klucz wraz z zapasowym, na tym breloku jest napisane na jakiej ulicy w jakim mieszkaniu mieszkasz.- ja tylko coś mruknęłam na znak, że rozumiem o co chodzi a Goden podał mi klucz. Po minucie ciszy i bezsensownego stania mój opiekun spojrzał nam mnie jak na dziwaka i powiedział:
-No to prowadź.
-Ale ja nie mam pojęcia gdzie to jest. Jestem tu dopiero dwie godziny i jeszcze nie wiem jaka ulica się w danym miejscu znajduje.- powiedziałam lekko podirytowana, ale po chili dodałam słodkim głosikiem jednocześnie robiąc rozczulającą minkę- Proszę, zaprowadź mnie tam.- A on tylko westchnął, spojrzał na adres wygrawerowany na breloku i kazał mi lecieć tuż obok niego. Uważnie obserwowałam każdy budynek, abym potem sama umiała trawić, do swojego mieszkania. Gdy staliśmy przed tabliczką z napisem „Ul. Piękna” kazał abym sama znalazła numer mieszkanie. Przyjrzałam się napisowi przy moich kluczach- „nr. 21” (jak w dzienniku)  i ruszyłam przed siebie. Kiedy już przeszłam ¾ ulicy w końcu zalazłam mój numerek. Była to jedno piętrowa mała, limonkowa willa  pokryta w niektórych miejscach panelami ( jak wszystkie domki w tym świecie).   Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i pchnęłam klamkę. Po przekroczeniu progu znajdowałam się w małym, białym korytarzu na którym wisiały plakaty, które nadawały mu kolorów, znajdowały się tam kolorowe wieszaki na ubrania, mała szafka na buty i tablica korkowa. Naprzeciwko drzwi wejściowych był szeroki łuk prowadzący do salonu i drzwi jak podejrzewam, do małej łazienki. Jeszcze raz rozejrzałam się dokładnie i spokojnie weszłam do salonu. Ściany były również białe ale znajdowały się na nich kolorowe odciski rąk, może wyglądało to na pokój małego dziecka, ale mnie to się spodobało. Po mojej prawej stronie mieściła się kuchnia z zielonymi kafelkami i ciemną obudową. Tuż przy blatach kuchennych stał jaśniejszy stół na którym znajdował się bukiet białych tulipanów, a wokół niego były przeźroczyste krzesła. Na samym środku pomieszczenia leżał pomarańczowy dywan na którym mieściła się czteroosobowa, żółta sofa z czerwonymi poduszkami, przed nią stał mały, szklany stolik a na ścianie wisiała 52 calowa plazma. Obok niej była półka wyglądająca jak gałęzie drzew z książkami. Natomiast po mojej prawej mieściły się schody na pierwsze piętro.
-Ale tu pięknie!
-Cieszę się, że ci się podoba. Nie będę się chwalić, ale... to ja urządzałem ten dom.- powiedział nieśmiało Golden.
-Na prawdę? No to mamy podobny gust.- gdy to powiedziałam na twarzy srebrnowłosego pojawił się wielki uśmiech.- A może tak usiądźmy i wytłumaczysz mi te szczegóły.- zaproponowałam mojemu gościowi, w końcu to mój dom.
-Spoko.-Powiedział Golden i wygodnie rozłożyliśmy się na sofie.
-To od czego zaczynamy?- zapytałam z ciekawością i odwróciłam się w jego stronę.
-Zapewne jesteś ciekawa jak ty zajmiesz się tyloma osobami naraz?
-Właśnie miałam cie o to zapytać.- uśmiechnęłam się
-Najpierw musisz odwiedzić każdego i sprawdzić czy nie nadciągają koszmary, możesz również ubarwić sen, ale jak już mówiła królowa, nie nadużywaj swojej władzy, gdy już to zrobisz, wracasz z powrotem tutaj. W swoim pokoju na górze znajduje się laptop i komputer stacjonarny, laptop jest do twojego prywatnego użytku, natomiast stacjonarny służy do pracy, musisz to zapamiętać. Tak więc, po powrocie odpalasz stacjonarny komputer i na pulpicie znajdziesz program do czuwania nad snem, tam już została wprowadzona lista osób, kiedy już wejdziesz pojawią ci się okna podpisane imieniem i nazwiskiem. Białe punkty to normalne sny gdy zaczną pojawiać się czarne musisz kliknąć na ikonę żarówki, wtedy czarne punkty zaczną się zmniejszać, jeżeli nie, kliknij jeszcze raz. Jeżeli nie urozmaiciłaś snu podczas wizyty może to tutaj zrobić naciskając paletę kolorów, wpisujesz słowa klucz na przykład: koncert, autograf, vip a reszta sam się rozwinie. Mam nadzieję, że rozumiesz.
-Tak, to w miarę proste.- trochę wahałam się powiedzieć to ostatnie słowo, ale Golden kontynuował.
-Około godziny czwartej lub piątej sny się kończą, i kiedy okno z daną sobą samo się zamknie to znaczy, że skończyło śnić. Jeżeli wszystkie się zamkną możesz tutaj spędzić czas, albo wrócić do świata ludzi. No to w sumie byłoby na tyle. Aha i przez pierwszy tydzień będę ci trochę pomagać, żebyś potem umiała sama sobie poradzić.
-Czyli to już koniec?
-Tak jakby, zostało jeszcze wybranie stroju, coś na kształt uniformu. Ale do tego nie jestem ci potrzebny, prawda?- ostatnie zdanie powiedział ciszej, a ja tylko zrobiłam słodka minkę i lekko przechyliłam głowę w lewo.
-No w sumie mógłbyś mi coś tam pomóc. Skoro mamy podobny gust...
-Ok, niech już będzie.
Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro na którym również był korytarz, trym razem trochę większy i pomarańczowy z czarno białymi obrazami. Znajdowała się tam para drzwi, jedne prowadziły do mojego pokoju, a drugie pewnie do łazienki. Nie wiedziałam, które wybrać, więc otworzyłam te, które miałam po ręką. Wybuchnęliśmy śmiechem, kiedy zobaczyliśmy gdzie się znajdujemy. Jak się okazało te akurat prowadziły do łazienki.
-Jeżeli urządzałeś ten dom, mogłeś powiedzieć, że te prowadzą do łazienki.- chciałam być poważna i oburzona, ale coś mi nie wyszło i jeszcze bardziej zaczęliśmy się śmiać. Kiedy już dotarliśmy do odpowiedniego pomieszczenia, czyi mojego pokoju, stanęłam przed wielką szafą, otworzyłam ja i ujrzałam coś pięknego, pustkę. Zmarszczyłam czoło i nos odwróciłam się na pięcie w stronę Goldena i zapytałam:
-Gdzie są ciuchy?
-Hm...- zastanawiał się chyba pięć minut aż w końcu dostał olśnienia.- A no tak! Ty możesz sama sobie dodać ciuchy!- powiedział to tak , jakby było to oczywiste.
-Co?- spojrzałam na niego jak na idiotę
-Tak więc, możesz w internecie znaleźć jakiś ciuch użyć tego- w tym momencie podał mi coś co wyglądało jak zegarek- wybrać odpowiednią opcję i ta rzecz pojawi się u ciebie w szafie.
-Ale fajne!- od razu założyłam to urządzenie, odpaliłam laptopa i zaczęliśmy szukać. Po długim polowaniu na ubrania znalazłam to, czego szukałam: krótka, czarna spódniczka, luźna bluzka w zielone paski, wisiorek z czerwonym jabłkiem i czarne, buty na małym obcasie. W łazience przymierzyłam wszystkie ubrania i poszłam pokazać się  Goldenowi.
-Wow...- tylko tyle z siebie wydusił, kiedy weszłam do pokoju.
-No, kontynuuj.
-Wyglądasz ślicznie.- w tym momencie na mojej twarzy pojawił się rumieniec, więc szybko spuściłam głowę w dół.- Ej, tylko nie chowaj mi się.- usłyszałam jak wstaje z czerwonej kanapy i podchodzi do mnie, delikatnie chwycił za mój podbródek i zmusił abym spojrzała prosto w jego złote oczy. Powoli zbliżał się do mnie zmniejszając dystans między nami i delikatnie pocałował mnie.- Jesteś przepiękna, i nigdy nie ukrywaj tego.- zarumieniłam się na te słowa i przytaknęłam głową.



Ok... na tym skończyłam. Nie mam pojęcia kiedy będzie część 3, bo teraz głównie zajmuje się pisaniem shota shonen-ai . A poza tym... szósta klasa jest wyczerpująca. Ciągle się powtarza i powtarza, aż do znudzenia, ale tak mniej więcej powstał shot (znacz... on nadal powstaje). No ale to by było na tyle...
Pa. I jak zawsze licze na komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz